Nie mogę powiedzieć, że w pełni byłam świadkiem polowania lecichy pospolitej na motyla, zdaje się karłątka, gdyż akt ten był błyskawiczny. Szłam właśnie ścieżką między łąkami, gdy w pobliżu mnie przeleciał samiec lecichy pospolitej. Śledziłam go wzrokiem, ale na tle zróżnicowanej zieleni i w pełnym słońcu nie byłam w stanie dostrzec zbyt wielu szczegółów. W każdym razie nie było żadnego pościgu, a raczej celny atak na przelatującego motylka, którego wówczas w ogóle nie spostrzegłam. Lecicha tylko na moment zatrzymała się w powietrzu (pochwyciła zdobycz), by szybko usiąść na łodydze usychającej marchwi zwyczajnej i zabrać się do jedzenia.
Zbliżając się do siedzącej ważki spodziewałam się, że przysiadła, by chwilę odpocząć lub że będę świadkiem kopulacji z samicą (nie widziałam przecież co pochwyciła, a jedynie krótkie zamieszanie w powietrzu, któremu towarzyszył słyszalny trzepot skrzydeł).
Na zdjęciach zarejestrowałam trwający 12 minut posiłek lecichy pospolitej.
Robiłam zdjęcia już wcześniej (z większej odległości), ale dopiero gdy bardziej się zbliżyłam dostrzegłam, że lecicha coś upolowała i właśnie się posila. Lecicha pospolita (Orthetrum cancellatum) |