Ważka jest drapieżnikiem, gdyż aktywnie poluje i zjada inne owady. Jest bardzo pożyteczna, gdyż przyczynia się do ograniczania populacji m.in. much czy komarów (moskitów w innych częściach świata). Badacze ustalili, że jest doskonałym i bardzo skutecznym łowcą. Jej pościgi uwieńczone są sukcesem w 95-97 procentach, co oznacza, że zaledwie 3 do 5 owadów na 100 zdoła jej umknąć. Jest to tak niewielki odsetek "ocalonych", że przypuszczam, iż wynika ze szczęśliwego dla ofiary przypadku - np. w kulminacyjnym momencie znajdzie się akurat pośród gęstych zarośli, gdzie ważka nie zdecyduje się kontynuować pościgu, lub nie może go już kontynuować, gdyż... sama stanie się ofiarą ptaka.
Dla porównania, "król" zwierząt (każdy wie, że to lew ;-) ) osiąga zaledwie 50% skuteczności.
Na określenia "drapieżnik" i "ofiara" godzę się bez dyskusji - tak jest urządzony świat przyrody. Natomiast irytują mnie określenia typu: "bezwzględny zabójca", ale traktuję je jako określenia zastępcze ubarwiające opis, synonimy skutecznego drapieżnika. Bo przecież owa "bezwzględność zabójcy" w świecie zwierząt to nic innego jak właśnie wysoka skuteczność polowania - schwytanie ofiary i zabicie "na śmierć" w celu zaspokojenia swoich potrzeb (głodu), ale nie mordowanie ot, tak sobie, dla chorej przyjemności.
Poniżej przedstawiam kolejny film, nakręcony w wysokiej jakości (1000 klatek na sekundę), na którym można zobaczyć najpierw błyskawiczny (i skuteczny!) akt polowania ważki na maleńką muszkę, a następnie w zwolnionym tempie obejrzeć to wszystko jeszcze raz. Coś, co trwało mgnienie oka i zdawało być się przelotem ważki z liścia po lewej stronie i zniknięciem jej z kadru po prawej, z małym "zamieszaniem" pośrodku ekranu, okazało się być pełną sekwencją polowania ważki od zamysłu do finału: najpierw dostrzeżeniem muszki jeszcze z liścia, następnie startem w jej kierunku, zawróceniem i ustawieniem się do celu, schwytaniem i zjedzeniem zdobyczy oraz odfrunięciem w nieznane. W czasie rzeczywistym wszystko trwało zaledwie 3 sekundy, z czego ostatnia sekunda to właściwie opuszczenie sceny, gdy było już po wszystkim.
Oto moje spostrzeżenia dotyczące głównie drugiej części filmu (sekwencja w zwolnionym tempie):
- Siedząca na liściu ważka jest ustawiona do widza tyłem, a nawet nieco bardziej ku lewej stronie. Maleńka muszka znajduje się po jej prawej stronie.
- Ważka dostrzega ją i startuje (w 37. sekundzie filmu) zmieniając kierunek w prawo) o ponad 90 stopni.
- Lot w kierunku muszki, ale tak, by zająć pozycję i ustawić się za nią (zwrot w lewo o ponad 90 stopni) trwa do 48. sekundy, a więc 11 "zwolnionych" sekund
- Ważka ustawiona w pewnej odległości za muszką obserwuje zdobycz, a następnie w dogodnym momencie chwyta ją (zagarnia) pierwszą parą odnóży i zacieśnia uścisk pozostałymi parami odnóży, a następnie dosłownie wpycha ją do swego aparatu gębowego (59. sekunda). Zatem akcja od pełnej gotowości na dogodnej pozycji do schwytania trwała kolejne 11 "zwolnionych" sekund, a od startu do zakończenia polowania całość trwała 22-23 spowolnione sekundy
- Przez moment ważka nieruchomieje (jedząc), a następnie wycofując się lotem wstecznym odchyla jego kierunek o ponad 90 stopni w prawo i odfruwa i znikając z ekranu (69. sekunda filmu). Cały czas odnóża są podkurczone i przytrzymują ofiarę.
Co jeszcze zauważyłam na filmie?
Ten krótki, ale bardzo interesujący filmik oglądałam wielokrotnie skupiając się na różnych detalach. Oto zauważyłam, że zrywająca się do lotu ważka zrobiła to na tyle energicznie, że liść, z którego wystartowała przestał się poruszać w czasie, gdy ta chwytała zdobycz, czyli drżał około 2 sekund.
I jeszcze inne, znacznie bardziej frapujące mnie spostrzeżenie.
Otóż maleńka muszka w obecności ważki zachowała się dziwnie. Rozumiem, że była maleńka i prędkość jej lotu nie stanowiła dla ważki żadnego problemu - nie miała szans uciec i prawdopodobnie mogła nawet nie wyczuć niebezpieczeństwa (ważka zabiegła ją od tyłu i jednocześnie nieco od dołu).
Ale dlaczego począwszy od 52. sekundy filmu muszka, która początkowo starała się oddalić, nagle zmieniła kierunek lotu i... zaczęła zmierzać w kierunku ważki, prosto do jej "kosza" tworzonego z kolczastych odnóży? Ten całkiem szybki lot muszki ku przeznaczeniu trwał całe 7 "zwolnionych" sekund i był to niemały dystans.
Czyżby sposób machania skrzydłami ważki wytworzył taki prąd powietrza, który zawrócił muszkę o 180 stopni i zaczął ją "zasysać"? Doprawdy, wcale by mnie to nie zdziwiło.
Potwierdzeniem tej hipotezy niechaj będzie zachowanie ważki: ostatecznie ta wcale nie ścigała, nie dopadła muszki, tylko oczekiwała w miejscu aż ofiara zbliży się na tyle, by dać się schwytać odnóżami. Moim zdaniem, świadczy to o kolejnej umiejętności ważek, które do polowania potrafią wykorzystać także ruchy swoich skrzydeł, wiedząc jakie będą konsekwencje dla ofiary, która znajdzie się w zasięgu wytworzonej "fali powietrznej" o właściwościach... zasysających.
A to ci dopiero!
Później, 13 grudnia 2013
Hm, jak się okazało, moje spostrzeżenie nie jest tak odkrywcze jak mi się zdawało. Znalazłam ten sam filmik wraz z polskim forum na jego temat, gdzie uczestnicy również dostrzegli zasysającą moc skrzydeł ważki. Mogę się tylko usprawiedliwić w ten sposób, że swego "odkrycia" dokonałam niezależnie :-]. No i dorzuciłam parę własnych uwag i obliczeń.
360
A beautiful and successful work. Congratulations.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam, Ali :-)
Usuń