Było już po godzinie 17, gdy trafiłam na Łąkę
Wschodnią. Owszem, mimo późnej pory liczyłam na to, że ważki będą jeszcze aktywne. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, kiedy rankiem budzą się do
życia, jak i gdzie śpią, gdzie szukają schronienia? Obeszłam teren, na
którym wcześniej je spotykałam, i nic. To było do przewidzenia. Słońce
już za bardzo nie grzało, do tego wiał spory wiatr. Właśnie miałam opuścić
łąkę, gdy zauważyłam coś znajomego pośród suchych już łodyg marchwi zwyczajnej.
Wystarczyło uważnie się przypatrzeć i oto szablak z rozpostartymi
skrzydłami uczepiony pod baldachem zaprosił mnie na sesję
fotograficzną. Nie było łatwo (wiatr), ale nie poddawałam się. Byłam
pewna, że ważka nie odfrunie. Jeśli nie spała (owady chyba także śpią,
prawda?), to widocznie było już dla niej za późno, za zimno(?), by
wyruszyć na poszukiwanie nowego schronienia. Zrobiłam kilkanaście niezbyt udanych
zdjęć (wiatr kołyszący wszystkim, nisko położone słońce) i trwało to
kilkanaście minut. W tym czasie zaczęłam nawet podejrzewać, że
fotografuję martwy egzemplarz, ale wydało mi się to mało prawdopodobne. Ostatecznie, oceny tego mogłam dokonać później,
oglądając zdjęcia na komputerze. Jednak okazało się, że jak najbardziej był żywy - zmieniał pozycję nóg.
|
Szablak L2013-09-18 samiec sfotografowany z prawej (godz. 17.05) |
|
Szablak L2013-09-18[1] samiec sfotografowany z lewej strony. Mogłam go obejść ze wszystkich stron, wiedziałam, że nie ucieknie (godz. 17.15) |
W końcu pozostawiłam szablaka w spokoju i ponownie zawróciłam na łąkę. Teraz wiedziałam gdzie powinnam szukać kolejnych obiektów. Już nie w powietrzu (latających), lecz uczepionych łodyg suchych roślin, np. marchwi lub wrotyczu (ale nie wiotkich traw). Niestety, bez rezultatu. Po kilku minutach, opuszczałam łąkę inną ścieżką i właśnie tam, na wysokim wrotyczu zobaczyłam drugą śpiącą ważkę.
Od razu zastanowiło mnie to, że pierwszy szablak usadowił się na łodydze
marchwi, ale tak, że był w jej... cieniu (można by rzec, iż patrzył w
słońce). Druga ważka usadowiła się w tym samym kierunku, tyle, że
wrotycz był już mocno zacieniony krzewami zasłaniającymi słońce.
|
Szablak L2013-09-18[2] na wrotyczu. Tutaj poczeka na pierwsze promienie wschodzącego słońca. |
|
Szablak L2013-09-18[2] - mimo, że teraz jest w cieniu, rano jego ciało ogrzeją pierwsze promienie wschodzącego słońca |
I wtedy pojęłam pewną prawidłowość!
Obie ważki były zwrócone "twarzą" ku zachodowi, lecz nie dbały o to, czy
słońce ogrzewa je jak najdłużej aż do zmroku. Nie to było ważne, lecz
to, by tylna część ich ciała była wystawiona na pierwsze promienie
wschodzącego słońca, w których najprędzej ogrzeją się i wysuszą z rosy! I rzeczywiście! Pierwsza ważka usadowiła się na roślinie usytuowanej na skraju słonecznej przez cały dzień łąki, druga poszukała schronienia w miejscu, gdzie rankiem słońce szybko ją "dosięgnie"; natomiast drzewo, które rosło w pobliżu po jej prawej stronie zacieniłoby ją ponownie dopiero po godzinie 9, a może i 10! A do tego czasu szablak z pewnością zdąży dostatecznie się ogrzać i odzyskać sprawność, by ruszyć na łowy!
Z tego wynika, że szablaki mają dobre wyczucie stron świata :-)
gdzie śpią szablaki, gdzie śpią ważki, ważki gdzie śpią, ważki zachwycone, śpiąca ważka zdjecia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz